sobota, 4 maja 2013

Epilog.

Z perpektywy Michała.

Cichy płacz kobiety budzi mnie. Spoglądam na nią z czułością, z nabożną czcią, po czym przytulam szepcząc:
- To tylko sen, jestem z tobą. Jestem z tobą już na zawsze, nie bój się. 
Delikatnie całuję jej czoło wpatrując się w błękitne tęczówki. Tęczówki, które pokochałem mając siedemnaście lat i które kocham dochodząc trzydziestki. Które będę kochał zawsze. Kobieta, która płacze obok mnie to moja żona. Matka moich dzieci. Wszystko zaczęło się przypadkiem gdy ja - zakompleksiony nastolatek i początkujący siatkarz, spotkałem na wakacjach nad morzem uroczą studentkę prawa. Piękna i inteligentna dziewczyna dziewczyna nie wykazywała zbytniego zainteresowania moją osobą. Do czasu. Wszystko zmieniło się gdy miałem dwadzieścia lat. W czasie jednego z meczy dostrzegłem młodą panią prawnik na trybunach. I już wszystko potoczyło się dobrze. Od ośmiu lat jesteśmy małżeństwem, od sześciu rodzicami Hani, od dwóch Grzesia. Gdyby nie te sny...
(...)

Z perspektywy Lulu.

- Pani Luiza Winiarska. - słyszę głos pani psycholog, więc podnoszę się i wchodzę do gabinetu. Kobieta uśmiecha się, wita mnie mnie i pyta w jakiej sprawie do niej przychodzę. Zaczynam swoją opowieść:
- Mam prawie trzydzieści siedem lat i jestem bardzo szczęśliwa. Niestety od trzech miesięcy nawiedzają mnie bardzo dziwne sny. Rozumie pani, te sny są ze sobą powiązane i przedstawiają moje życie z innej perspektywy. Pokazują co mogłoby się stać, gdybym przespała się ze swoim pierwszym chłopakiem. 
Zaintrygowana psycholożka milczy by po chwili prosić mnie o kontynuowanie opowieści. Opowiadam jej każdy sen, zachowując jak najdokładniejsze szczegóły. Wszystko rysuje się w mojej pamięci zupełnie czysto, niczego nie zapominam. Gdy dochodzę do końca opowieści kobieta spogląda na mnie ze zdziwieniem. Po chwili ciszy w końcu odzywa się:
- Myślę, że te sny już się nie powtórzą. Na wszelki wypadek przepiszę pani tabletki...
Kobieta mówi jeszcze przez kilka minut jakiejś bzdury, ale ja jej nie słucham. W mojej głowie odbija się tylko to co powiedziała na początku. To już koniec. Lulu Zalewska umarła dzisiejszej nocy. Jest tylko Lulu Winiarska - szczęśliwa matka i żona, która dzisiejszej nocy pozbyła się koszmarów, która dzisiejszej nocy zalewała się łzami, ale jutro zaśnie spokojnie. Uśmiechnęłam się pod nosem. Jestem cholernie szczęśliwa!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
Dzisiejszej nocy (a raczej wieczoru) kończy się nasza historia ;) Dziękuję Wam wszystkim. Wybaczcie potworny poślizg. Mam nadzieję, że odrobinę Was zaskoczyłam rezygnując z obu pierwotnych pomysłów (a raczej łącząc je ze sobą): śmierci Lulu i ślubu z Michałem. Dziękuję za 8 tys wyświetleń i miłe komentarze, ale proszę też wszystkich czytelników o ostateczną, rzetelną ocenę bloga.
Do zobaczenia wkrótce tutaj: http://nauczmnie.blogspot.com/ 

Wasza
J.