"Dzieci potrzebują ciepła wielkiej miłości, żeby być ludźmi."
~Phil Bosmans
Miała rację. Musiałam z tym wygrać. Dwa miesiące bez rozmów z Marcinem i Michałem minęły, a ja jako niemłoda przyszła matka opuściłam szpital psychiatryczny, który tak bardzo znienawidziłam, mimo, że poszłam tam z własnej woli. Powrót do pustego domu był dla mnie ciężkim doświadczeniem, tak samo jak pierwsze odwiedziny Natalii i Ani. Marcin nie przyszedł. Cieszyłam się, łatwiej było mi kłamać, odpowiadając na pytania córki:
- Mamo, co ty masz na brzuchu? Jak to? Z kim?
- Jak widać. - szepnęłam ironicznie. - Nieważne z kim. Będziesz miała rodzeństwo. Tylko to się liczy.
Nic nie mówiła. Objęła mnie, a ja rozpłakałam się. Jak powiedzieć swojej córce, że jest się ciąży z jej mężem? Jak w ogóle przeżyć taką ciążę? Ciążę której się nie chcę, ciążę której nie chce tatuś dziecka.
Pierwsze USG nie spowodowało u mnie nagłego pojawienia się niesamowitych uczuć do tej nieokreślonej istoty mieszkającej w moim brzuchu. Mimo prawie sześciu miesięcy ciąży nadal nie docierało do mnie, że po raz kolejny zostanę matką. Znaczy inaczej: rozumiałam, że zostanę matką, ale nie potrafiłam sobie wyobrazić tego dziecka, jako pełnoprawnego obywatela, żyjącego poza moim ciałem.
(...)
Sygnał telefonu rzadko się przerywał. W ciągu dnia Marcin dzwonił do mnie średnio sto razy, na szczęście nie przychodził, miał dużo wyjazdów z Reprezentacją. Michał w ogóle nie dzwonił, nie odzywał się.
(...)
21.07.2013
To jeszcze nie czas.
Krzyczałam. Przed oczami miałam ciemność, w okół krzątali się ludzie. Czułam, że konam, że nie wytrzymam. I nagle wszystko się skończyło. Ból ustał, a obok słychać było cichy płacz. Ciemność rozpłynęła się, a położna podała mi niesamowicie maleńką i czerwoną istotkę. Dziecko. Mojego syna.
(...)
29.08.2013
- Dlaczego mi nie powiedziałaś? - zapytał Marcin, zaraz po tym gdy wpuściłam go do mieszkania.
- O czym?
- O dziecku.
- Twoja żona wiedziała od maja.
- Powiedziała mi dzisiaj. Czyje?
- Nie twoja sprawa.
Franek zaczął płakać, więc ja rzuciwszy krótkie "Spierdalaj", poszłam do pokoju by go uspokoić. Wzięłam synka na ręce, a on od razu się uspokoił. Odłożyłam go do łóżeczka, a on spojrzał na mnie tymi wielkimi stalowymi oczami i uśmiechnął się. Trudno uwierzyć, że wcześniak może być tak rozwinięty. Odwzajemniłam uśmiech i pochyliłam się, żeby podnieść pierścionek, który leżał na ziemi, w tym momencie usłyszałam głos:
- Jest mój, prawda?
Podniosłam się i odwróciłam:
- Czy moje pożegnanie było zbyt subtelne?
- Powiedz mi. Jest mój?
Westchnęłam. Trudno było nie zauważyć, aż dziwne, że Natalia się nie zorientowała, mimo że często mnie odwiedzała. Może miał mój kształt twarzy, ale ciemne włoski i stalowe, nieprzeniknione oczy zdradzały tożsamość tatusia.
- Jak widać.
(...)
Nie pamiętam zbyt wiele, może z wyjątkiem latającej bielizny,cichego "Kocham cię" wyrywającego się z ust podnieconego mężczyzny i milczenia rozżalonej kobiety. . No i tego, że Franek miał wyczucie i nie przeszkadzał rodzicom. Niestety.
~~~~~~~~~~~
Wiem, że jestem cholernie zła, odcinek miał być dawno. Wybaczcie. Obiecuję, że do połowy kwietnia wlecą trzy ostatnie rozdziały i prolog , może nawet wcześniej ;)
Potem zabieram się za nowego bloga, a tym czasem zapraszam tutaj: http://smerfiastyczneczytanki.blogspot.com/
Jest to mój nowy blog, dzięki któremu obiecujący "pisarze" z naszego środowiska będą mogli poddać się krytyce, a także rozpowszechnić swoje dzieła ;)
Faustyna, notka dotycząca twojego bloga znajdzie się u mnie w ciągu najbliższych dni ;)
Latającą bieliznę i dużo Marcina dedykuję Natalii, która z utęsknieniem czeka na Winiara, więc niech czeka ;P