"Dziecko ma dwie świętości, to jest matka i ojciec."
~ Adam Zawada
10.02.2013
Była piękna. Ubrana w białą bluzeczkę i czarną spódnicę, umyta i uczesana leżała w dębowej trumnie. Wyglądała jak śpiący anioł, który za moment ma się obudzić. Jacyś ludzie zamknęli trumnę więc wyszliśmy z kostnicy. Nie mogłam patrzeć na zamkniętą trumnę, którą czterej mężczyźni spuszczali powoli do dołu. Ścisnęłam rękę Michała, spoglądając na ludzi wokół nas. Z jednej strony stał Andrzej, który uśmiechał się do swojej młodej narzeczonej, delikatnie głaszcząc jej brzuch i nie okazując żalu związanego ze śmiercią naszego dziecka. Z drugiej strony - Natalia z Marcinem i Anią. Ania głośno krzyczała, jak to małe dziecko, Marcin patrzył smutno w moją stronę, jednakże twarz Natalii nie wykazywała żadnych uczuć. Obejrzałam się do tyłu i zobaczyłam rodziców mojego byłego męża. Skinęłam głową, po czym spojrzałam na moja matkę i ojca. Nie potrafiłam podejść i powiedzieć, że za nimi tęsknię, nie potrafiłam nawet się przywitać. Po chwili zmusiłam się do lekkiego podniesienia kącików ust, po czym obróciłam się z powrotem. Rzuciłam mały, skromny kwiatek, po czym nie oglądając się na mogiłę, odeszłam nadal trzymając dłoń Michała. Przede mną ciężkie godziny. Nienawidzę styp, prawie tak bardzo jak siebie samej.
(...)
Kilkugodzinne tłoczenie się w sali, z wielką znienawidzoną rodziną nie jest zbyt przyjemne. Właściwie to "zbyt przyjemnie" to mało powiedziane. Cholernie tego nienawidziłam. Godzina przyjmowania kondolencji, trzy czy cztery godziny zażerania się przesolonym rosołem i starymi schabowymi, a także wysłuchiwania wszystkich pociotków, które zarzucały mi, że nie przejęłam się śmiercią córki, bo nie wypłakiwałam się w ich rękawy i w ogóle jak mogłam trzymać jakiegoś obcego fagasa za rękę na pogrzebie mojej córki. Moja rodzina nigdy mnie nie lubiła. Z wzajemnością. Zmęczona ich narzekaniami, a także zachowywaniem kamiennej twarzy poprosiłam Andrzeja, żeby zajął się gośćmi, a sama wraz z Michałem pojechałam do domu.
(...)
Trzęsące się ręce nie były w stanie otworzyć zamka od drzwi. Druga para rąk zabrała im klucze i sama zajęła się naszym wejściem do mieszkania. Łzy ciekły po moich policzkach, gdy wchodziliśmy do mieszkania, zaczęłam krzyczeć, że nienawidzę siebie, że to wszystko to moja wina. A on zatkał moje usta pocałunkiem, tak namiętnym, a jednocześnie tak czułym, że zrobiło mi się słabo.
- Zostaw mnie. - szepnęłam, spoglądając w niebieskie tęczówki Michała.
- Przepraszam. - powiedział, osuwając się ode mnie ze spuszczonym wzrokiem. - Myślałem, że chcesz.
- Chcę, ale zrozum... - przerwałam zapłakana, by po chwili dokończyć - ...Jestem dziwką. Spałam z Marcinem prawie sto razy.
- Nie obchodzi mnie to. - powiedział cicho, przyciskając mnie do drzwi i zatapiając wargi w moich ustach.
(...)
Powoli opadające warstwy ubrań. Kurtka rzucona w jedną stronę, sukienka w drugą, stanik zawisnął na klamce. Gdzieś walały się michałowe spodnie, gdzie indziej bokserki. Pobojowisko. Cichy oddech śpiącego obok mnie mężczyzny. Powoli wstałam, ubrałam się i wrzuciłam trochę rzeczy do walizki. Gdy malowałam się w łazience, wszedł już ubrany i zapytał:
- Gdzie idziesz?
- Wyjeżdżam.- odpowiedziałam, nie odrywając wzroku od lustrzanego odbicia moich rzęs.
- Dlaczego?
- Bo nie radzę sobie z tym, co się wokół mnie dzieje, bo muszę rzucić seks, psychotropy, bo muszę się leczyć.
- Nie musisz. - odciągnął mnie od lusta obejmując delikatnie.
- Muszę. - krzyknęłam odpychając go od siebie - Jestem pierdoloną dziwką, która nie panuje nad swoimi emocjami, która nie wie kogo kocha i której los odebrał dziecko. Proszę, nie utrudniaj. Nie chcę cię stracić. Jesteś dla mnie wszystkim, jesteś dla mnie najlepszym przyjacielem.
- Przyjacielem, tak? - zapytał smutno, obrócił się i wyszedł z łazienki. Zanim ja zrozumiałam co się dzieje i wyszłam na korytarz, Michał był już gotowy do wyjścia.
- Żegnaj. - szepnął i szybko podszedł do mnie, po czym pocałował mnie gorąco, wyszedł z mojego domu, trzaskając drzwiami. Próbowałam go dogonić. Na próżno.
(...)
20.03.2013
- Musisz odpuścić. Nie masz wyboru. Nie możemy cię tu trzymać wiecznie. Skończ z tym, bo inaczej nigdy nie będziesz zdrowa. - powiedziała do mnie Iza, wpatrując się w moją twarz z troską.
- Nic nie rozumiesz, Michał jest dla mnie wszystkim... - odrzekłam, ale psychiatra od razu mi przerwała:
- Był. Odszedł, bo nie potrafił zaakceptować, że potrzebujesz przyjaciela, a nie kochanka. Nie dzwoń do niego. I tak nie odbierze.
- Może masz rację. Nie będę dzwonić do Michała.
- Bardzo dobrze, ale to samo musi dotyczyć Marcina, jeśli zadzwonisz do niego, albo odbierzesz jeszcze raz, będę musiała ograniczyć twój dostęp do telefonu.
Zamilkłam i zamknęłam oczy. Spływające po policzkach łzy, szybko stały się widoczne dla Izy, która przytuliła mnie pytając cicho:
- Co się stało?
Dłuższą chwilę ciszy w końcu przerwał mój głos:
- Lekceważyłam objawy od początku roku, ale to już pewne... Jestem w ciąży z Marcinem. - dokończyłam otwierając oczy.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem, że długo czekałyście (zakładam, że bloga czytają same kobietki, jednakże jeśli jest tu jakiś rodzynek, proszę mnie wyprowadzić z błędu) na rozdział i, że niezbyt się postarałam, ale 5 sprawdzianów, 300 słówek z niemca, angina i 2 poprawy w ciągu dwóch tygodni, nie sprzyjają napisaniu rozdziału. Dobrze,że sytuacja się poprawia, dziękuję za cierpliwość ;*
PS. Udało się, na koszulkę Bartka czekam! ♥
Coś mi się wydaję, że nie uda jej się wytrzymać bez kontaktu z Michałem i Marcinem. No, ale poczekamy zobaczymy.
OdpowiedzUsuńłooooo..... No to się skomplikowało....Dziecko??? ehh... I co powie teraz swojej rodzinie? Przecież nie może im wyznać, że miała romans z Marcinem... Tragedia! Absolutnie nie zazdroszczę :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Coo ale jak to w ciąży???Wszytko się teraz jeszcze bardziej skomplikuje chociaz przedtem było już pogmatwane. To ciężki czas dla Luziy, która teraz w dodatku odcięła się od wszystkich, ale chyba długo tak nie wytrzyma. Prędzej czy później i tak zadzwoni albo do Michała, albo do Marcina. Jednak coś mi się wydaje ze szybciej pogada z Winiarskim ;d
OdpowiedzUsuńKarolino, mały spojler z mojej strony ;)
UsuńJuż na początku mojej przygody z blogiem było napisane do kogo zadzwoniła pierwsza ;)
Essuuu, ale się pomieszało! Biedny Michał :c Mam nadzieję, że się pogodzą... a ciąża z Marcinem? Jestem ciekawa co będzie dalej...
OdpowiedzUsuńNIEEEEEEEEEE, a myślałam że teraz to się już wszystko ułoży. Mam nadzieje że Luiza kopnie w dupe tą psycholożkę i sama zrobi to co uważa. I love it
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM
WINIAROWA:)
Winiarski się zakochał, a ona chce tylko przyjaźni. Cóż, sytuacja bez wyjścia. Niemniej jednak tą ciążą to mnie kompletnie zbiłaś z pantałyku. Kurczę, na dodatek z Marcinem? Jak oni się z tego wszystkiego wytłumaczą? Lu wpakuje się w jeszcze większe bagno niż to dotychczasowe, jeśli czegoś nie zrobi.
OdpowiedzUsuńHEJ U MNIE KOLEJNY - 6 ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuńhttp://wlochy-to-moj-nowy-dom.blogspot.com/
POZDRAWIAM
WINIAROWA:)
Lulu jest w koszmarnej sytuacji. Nie potrafię sobie nawet wyobrazić jak się musi czuć w zaistniałej sytuacji. Trzymam za nią kciuki, mam nadzieję, że wszystko jej się ułoży, bo jak na razie nie ma lekko.
OdpowiedzUsuńhttp://as-prosto-w-serce.blogspot.com/ - jeżeli masz ochotę, zapraszam na nowy rozdział :)
a co do pytania, które zadałaś mi na ask'u - to wyrażam zgodę, proszę bardzo :)
Usuń